sobota, 1 lutego 2014

Tażin z wołowiną ( طاجين )


Tażin to właściwe nie tyle potrawa, co gliniane naczynie, w którym się ją przygotowuje. Rozpowszechnione głównie w Afryce północnej, szczególnie w Maroku, już setki lat temu służyło Tuaregom do przygotowywania mięsa podczas swych koczowniczych wędrówek. Zgodnie z tamtejszą tradycją, za przygotowanie tażinu odpowiadały kobiety, które w ten sposób wyrażać miały mężowi swą miłość. Ja do gotowania zachęcam jednak wszystkich i nie tylko w celu wyrażania uczuć. Nie martwcie się też brakiem naczynia rodem z nomadzkiego szlaku. Tażin to trochę taki gulasz. Wystarczy garnek, o grubym dnie lub wok.

 

Składniki (porcja dla 4-6 osób)


Marynata:
2 łyżeczki mielonego kuminu
2 łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżeczki kurkumy
2 łyżeczki słodkiej papryki
łyżeczka mielonej ostrej papryki 
(lub więcej do smaku)
połowa startej gałki muszkatołowej
3 cm kawałek startego imbiru
sól
pieprz


Tażin: 
1 kg wołowiny pokrojonej w 2-3 cm 
kawałki (jak na gulasz)
2 odsączone puszki ciecierzycy
2 puszki krojonych pomidorów
2 drobno posiekane cebule
pół gwiazdki anyżu
600 g. suszonych śliwek
600 g. suszonych daktyli
400 ml. bulionu wołowego
oliwa



Składniki marynaty łączymy ze sobą i dokładnie obtaczamy w nich kawałki wołowiny. Wstawiamy do lodówki, najlepiej na całą noc, a przynajmniej na kilka godzin. Gdy mięso wchłonie aromat przypraw wrzucamy je na rozgrzaną oliwę i smażymy na średnim ogniu przez kilka minut, aż zmieni kolor. Tym sposobem zamkniemy w mięsie jego soki i podczas dalszego gotowania nie wyschnie nam w środku. Dodajemy cebule i smażymy przez 2-3 minuty aż cebula zmięknie. Teraz ciecierzyca, pomidory i bulion. Wszystko mieszamy, dodajemy anyż, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień, przykrywamy i idziemy oglądać „Dragons’ Den”. 


W połowie drugiego odcinka, a więc po około półtorej godziny, przerywamy "Dragons’ Den", by do tażinu dodać śliwki i daktyle. Wszystko mieszamy, a jeśli potrawa jest zbyt sucha dolewamy trochę bulionu. Znów przykrywamy tażin i wracamy do "Dragons’ Den". Tym razem jednak, w przerwach na reklamę zaglądamy do naszego garnka sprawdzić czy danie nam nie wysycha i czy nie potrzeba go podlać bulionem.  Po kolejnej półtorej godziny potrawa powinna być gotowa. Podajmy ją z kuskusem, włączmy arabskie rytmy i z odrobiną wyobraźni możemy ruszać do Marrakeszu.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz