Ta potrawa to nie tylko doskonały dodatek do mięs serwowanych na typowo polski czy niemiecki sposób, ale także świetny farsz do pasztecików, czy doskonałe uzupełnienie fastfoodowo-grillowych potraw jak hot-dog i hamburger. Przyrządzić można ją zarówno ze świeżej jak i kiszonej kapusty. Obie wersje mają swoje plusy i znajdą zwolenników. Potrzeba tylko garnek, trochę serca i wytrwałości, bo zapach unoszący się w kuchni szybko zacznie zapraszać do stołu.

2 posiekane cebule
300 g. wędzonego boczku (w kawałku)
litr bulionu drobiowego (lub więcej)
100 g. miodu
3 liście laurowe
kilka ziaren jałowca
2 łyżki majeranku
łyżka tymianku
łyżka kminku
sól (do smaku)
pieprz (do smaku)
oliwa do smażenia
Jeśli wybraliśmy opcję ze świeżą kapustą, to zaczynamy od jej poszatkowania, a jeżeli kupiliśmy kapustę kiszoną, to ją płuczemy, tak by straciła na kwasowości, a potem również trochę przekrawamy, by pojedyncze "nitki" nie ciągnęły się jak makaron. Kapustę wkładamy następnie do garnka, dodajemy cebulę, boczek (jeśli pozostały nam jakieś skrawki mięsa z przygotowania innych potraw, to śmiało! Dodajmy! Na koniec możemy je wyjąć i nie musimy jeść ale wzbogacą smak naszej potrawy), liście laurowe, jałowiec oraz majeranek i tymianek, zalewamy bulionem i gotujemy na małym ogniu ile się da, tj. minimum tyle, by kapusta zmiękła, a maksimum dotąd, aż zwabieni zapachem sąsiedzi zaczną się tłoczyć u drzwi. Generalnie im dłużej nasza kapusta będzie się gotować tym smaczniejsza będzie i tym ładniejszy będzie jej kolor. Oczywiście przy długim gotowaniu litr bulionu szybko wyparuje. Musimy mieć go zatem więcej i pamiętając, że nasze warzywko wymaga troski, regularnie nim je podlewać.
Gotową kapustę odsączamy, wyjmujemy z niej boczek (jak ktoś ma nań ochotę to polecam. Będzie pyszny), ziarna jałowca i liście laurowe, a następnie wrzucamy na patelnię z rozgrzaną oliwą i smażymy kilka minut, by odparować resztę płynu. I teraz najtrudniejsza chwila. No może nie bardzo trudna, ale wymagająca pewnej decyzyjności. Do kapusty dodajemy bowiem sól i miód, które trzeba zbalansować tak, by kapusta z jednej strony nabrała odpowiedniej wyrazistości (od soli), a z drugiej... słodyczy (od miodu). Gdy już nam się to uda, wszystko dokładnie mieszamy i smażymy, aż kawałki kapusty zaczną się lekko rumienić. Zdejmujemy z ognia, dodajemy pieprz i wieńczący dzieło kminek, który nie tylko da nam niesamowity smak ale również pomoże to wszytko strawić. Kapustę ostatni raz mieszamy i możemy nakładać.
niespotykane połączenie :)
OdpowiedzUsuń