Nazwa tego dania jest trochę myląca.Po pierwsze to nie
tyle zrazy, co zapiekanka.Po drugie, to danie kuchni polskiej, nie angielskiej i w sumie nie
wiadomo co łączy je ze zwycięzcą spod Trafalgaru. Niezależnie jednak od pułapek
terminologii, bezsprzecznie jest to danie wybitne. Wybitne tak, że potrzeba wam
będzie podwoić liczbę składników by zaspokoić apetyt tych czterech osób. W
mojej rodzinie to świętość. Grzybowo - befsztykowa poezja przekazywana między
delikatnymi wersami ziemniaków.
Składniki
(porcja dla 4 osób):
1 kg wołowiny
1 kg ziemniaków
4 cebule
100 g grzybów suszonych
40 g masła
oliwa do smażenia
250 ml śmietany 18%
sól
pieprz
Wołowinę kroimy na plastry centymetrowej grubości i lekko rozbijamy tłuczkiem. Kroimy oczywiście w poprzek włókien, by mięso było kruche i miękkie, a nie kapciowate. By podczas jedzenie łatwiej było nam podzielić porcje, większe
kawałki przekrawamy na pół. Smażymy na oliwie, aż się przyrumienią. Nie solimy,
nie dodajemy żadnych przypraw, a po usmażeniu odkładamy na bok. Patelni za nic
w świecie nie myjemy. Dodajemy masło i smażymy pokrojone w półokręgi cebule, aż
się zeszklą. Tym sposobem nie zmarnujemy pozostałego na patelni
smaku mięsa.
W tym samym czasie, w gorącej wodzie namaczamy
grzyby (to
ważne – w Internecie znaleźć można przepisy, które każą te grzyby gotować. Nie
wolno! Nie wolno tego robić! Po co? Grzyby muszą nasiąknąć wodą, oczyścić się z
resztek piasku itp. ale mają oddać smak naszemu daniu, nie wodzie).

Żaroodporny garnek smarujemy dokładnie
masłem. Ziemniaki obieramy, kroimy w półcentymetrowe
plastry, które następnie układamy obok siebie na spodzie garnka (i znów przestroga. Niech was nie podkusi te
ziemniaki podgotowywać! Są! Naprawdę są przepisy, które to sugerują! Tymczasem
cała magia tej potrawy zamyka się właśnie w smaku pieczonego ziemniaka, który przejdzie sokami z mięsa, cebuli i
grzybów. Jak go obgotujecie skrócicie czas jego obróbki w piekarniku do jakiejś
pół godziny. Dostaniemy coś na kształt bitek wołowych, z ziemniakami, w sosie
grzybowym. Dobre no… ale my chcemy pisać
poezję…). Ziemniaki solimy, posypujemy pieprzem i układamy na nich warstwę
mięsa. Solimy, przykrywamy warstwą zeszklonej cebuli i grzybów. Układamy drugą
warstwę pokrojonych w plastry ziemniaków, znów solimy, znów pieprz, na to znów
mięso, cebula i grzyby. Na koniec finalna warstwa ziemniaków, którą oczywiście
doprawiamy solą i pieprzem. Jeszcze trochę masła na wierzch, przykrywamy
pokrywką i wkładamy do rozgrzanego do 220 0C piekarnika na jakieś
1,5 h.
Gdy po tym czasie wierzchnia
warstwa ziemniaków zacznie się już przyrumienia zdejmujemy pokrywkę i cały
wierzch zalewamy śmietaną, po czym znów zakrywamy pokrywką i pieczemy dalsze 20
min., aż śmietana zamieni się w twardą skorupę (jak się nie zamienia możemy zdjąć pokrywkę). Osiągnięcie tego efektu
wieńczy nasze dzieło. Zrazy po nelsońsku są gotowe. Wystarczy nałożyć na
talerz i poczekać aż chwile ostygną.
Może i trudno będzie podać je gościom w ładnej formie, bo przy wyjmowaniu z
garnka struktura szybko się rozleci ale już sam zapach na pewno im to
wynagrodzi. A jak coś zostanie… choć nie wierzę… na drugi dzień, odsmażone na
patelni lub odgrzane w piekarniku będą jeszcze lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz